-Ciociu! Chodźmy puścić latawiec!
-Świetny pomysł! Pomyślałam- i w tej samej chwili miałam już w jednej dłoni latawiec, a w drugiej ściskałam malutką rączkę.
Wyruszyłyśmy w drogę. Do pierwszego przystanku skłoniła nas interesująca żaba, której pełnej fascynacji przyglądanie się z bliska było przetykane westchnieniami, ochami i achami. Kawałek dalej był drugi przystanek – na wąchanie polnych kwiatów. Towarzyszyły temu szczere, zupełnie naturalne i pełne wdzięcznej, dziecięcej radości zaciekawienie otaczającym światem.
-Poczekaj ciociu- usłyszałam.
-Co robisz?Zapytałam zaciekawiona.
-Poprzerzucam jabłka do ogródka sąsiada, spadły mu na drogę– wyjaśniła dziewczynka.
-Pomogę ci! Odpowiedziałam z entuzjazmem.
W końcu dotarłyśmy na łąkę. Puszczałyśmy kolorowy latawiec, biegałyśmy i cieszyłyśmy się…jak dzieci. Po powrocie rozmawiałam z mamą dziewczynki, dzieliłam się swoimi obserwacjami ze wspólnego spaceru. Usłyszałam niezwykle ważne i piękne zdanie, przypominające jak wiele radości można odnaleźć w życiu każdego człowieka:
-Uczymy ją także dostrzegać i cieszyć się z małych rzeczy.
To bardzo istotne, żeby umieć w życiu dostrzegać wszystkie te drobiazgi, które składają się na codzienność. Widzieć je i umieć je doceniać – cieszyć się nimi, sprawiając sobie przyjemność.